Iga: Dzień dobry! Mam na imię Iga, jestem dziennikarką szkolnej telewizji Tele 15. Dziękuję, że znalazł Pan czas na rozmowę. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak wyglądała nasza szkoła, gdy był Pan uczniem?
Rafał Pawłowski: Pod względem kształtów była podobna. Nie było tak pięknych schodów, przeszkolonych drzwi. Wchodziliśmy nie głównym wejściem, ale bocznym. Tam musieliśmy pokonać najpierw panią, która sprawdzała czy mieliśmy woreczki z butami na zmianę. Na przerwach miedzy piętrami stali dyżurni albo panie, które pilnowały żeby nie chodzić po piętrach.
Iga: Czy za Pana czasów były inne przedmioty niż teraz?
Rafał Pawłowski: Byłem ostatnim rocznikiem, który załapał się na język rosyjski. Wszyscy pozostali uczyli się języka niemieckiego. Poza tym mieliśmy takie przedmioty jakie macie teraz.
Iga: Czy szkoła miała jakieś specjalne zasady dotyczące ubioru?
Rafał Pawłowski: Wtedy nosiliśmy granatowe fartuszki z białym kołnierzykiem. Musieliśmy mieć przypiętą tarczę na lewym ramieniu a na popiersiu tarczę wzorowego ucznia, jeśli ktoś na taką zasłużył. Nosiliśmy też worek z butami zmiennymi.
Iga: Jaka była Pana klasa, ilu było uczniów?
Rafał Pawłowski: W klasie było średnio dwudziestu pięciu, dwudziestu siedmiu uczniów. W najlepszym momencie było nas ponad trzydziestu, ale średnio dwadzieścia pięć – dwadzieścia siedem.
Iga: Czy utrzymuje Pan kontakt ze znajomymi ze szkoły podstawowej?
Rafał Pawłowski: Najczęściej wtedy, kiedy przez przypadek spotkamy się na ulicy. Z kilkoma osobami, poprzez media społecznościowe typu Facebook, wymieniamy sobie życzenia z okazji świat czy urodzin, ale tak żeby się specjalnie spotkać cała klasą… to nie było takiego spotkania.
Iga: Jakim był Pan uczniem, czy był Pan grzeczny?
Rafał Pawłowski: O to lepiej zapytać się wychowawców lub nauczycieli, bo ciężko mówić o sobie samym. Myślę, że nie byłem najgorszy, ponieważ od pierwszej do trzeciej klasy nosiłem tarczę wzorowego ucznia. Kiedyś takie tarcze nosili uczniowie, którzy mieli dobre wyniki w nauce i grzeczne zachowanie. Od klasy trzeciej do szóstej miałem czerwony pasek. W klasie siódmej i ósmej byłem bardzo aktywny sportowo. Jeździłem z moją klasą i reprezentacją szkoły na wszystkie zawody, które były organizowane w regionie. Udało mi się też wziąć udział w kilku olimpiadach przedmiotowych, ale nigdy nie byłem laureatem. Nie powiem, że byłem bardzo grzeczny, bowiem szalone pomysły też nam wpadały do głowy. Jednak nigdy nikt z naszych kolegów i koleżanek nie przekroczył granicy zdrowego rozsądku i kultury, którą powinien się charakteryzować każdy uczeń szkoły podstawowej.
Iga: Czy zdarzyły się Panu uwagi?
Rafał Pawłowski: Oj i to nie jedna. Pamiętam jak mój tato się śmiał -„Rafał jeździł ławką po klasie”. Tak, tych uwag było bardzo dużo. Jedną dostałem 2 września na pierwszej lekcji, zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego. Proszę jednak nie pytać mnie za co, bo aż wstyd się przyznać.
Iga: Kto był Pana ulubionym nauczycielem i dlaczego? Którego wspomina Pan najlepiej?
Rafał Pawłowski: Wszystkich wspominam najlepiej. Bardzo imponowała mi swoją kondycją fizyczną nauczycielka matematyki, pani Korzeniewska. Bardzo lubiłem i wielkie wsparcie mieliśmy w pani Kawie, która była takim łącznikiem miedzy gronem nauczycielskim a nami. Może też szczęście polegało na tym, że jej syn był uczniem naszej klasy, ale zawsze była taką osobą, do której szliśmy się poradzić, zapytać, czegoś dowiedzieć. Nie było takich nauczycieli, których się nie lubiło . Dzisiaj mogę powiedzieć, że ci, którzy od nas najwięcej wymagali, teoretycznie byli najmniej lubiani, ale to dzięki nim człowiek coś w życiu osiągnął.
Iga: Czy pamięta Pan jakieś straszne albo śmieszne sytuacje ze szkoły?
Rafał Pawłowski: Pewnie było ich bardzo wiele, musiałbym głęboko sięgnąć w pamięć. Te najfajniejsze były podczas dyskotek szkolnych czy wyjazdów. Ale spróbuję sobie przypomnieć i opowiem Wam podczas uroczystości.
Iga: Wiemy, że był Pan przewodniczącym samorządu szkolnego. Jakie były Pana zadania i co udało się Panu zorganizować w szkole?
Rafał Pawłowski: Poprowadzić apel szkolny i nie pomylić się. Reprezentować szkołę na zewnątrz i podczas wydarzeń, kiedy przychodzili różni zaproszeni goście. Być przedstawicielem całego samorządu szkolnego. Miłe było to, że musiałem zorganizować wybory razem z kolegami i koleżankami. Czułem odpowiedzialność, bo reprezentowałem szkołę. Człowiek się dwa razy zastanowił, czy to co zrobi nie będzie źle wpływało na wizerunek szkoły.
Iga: Czy uczniowie mogli decydować o czymś ważnym w szkole?
Rafał Pawłowski: Poprzez samorząd szkolny mogli mieć jakiś wpływ. Nauczyciele mieli z nami dobry kontakt, bo reprezentowaliśmy szkołę. Niektóre rzeczy staraliśmy się wymusić tak jak strajk, kiedy nagle na trzy-cztery, wszyscy usiedliśmy nie chcąc chodzić w kółko i to był początek dyskusji, że podczas przerwy powinniśmy mieć swobodę a nie chodzić jak konie w młynie wokoło korytarza.
Iga: Czy są jakieś rzeczy, których nauczył się Pan w szkole podstawowej a które potem przydały się w Pana życiu?
Rafał Pawłowski: Oczywiście. Nauczyłem się mówić, liczyć, pisać przebijać piłka przez boisko do siatkówki, rzucać do kosza, strzelać bramki. Szkoła podstawowa nauczyła mnie wielu rzeczy i troszeczkę mnie ukształtowała. A potem to już jest dalej ciężka praca kolejnych nauczycieli, rodziców i samego siebie.
Iga: Czy szkoła podstawowa miała wpływ na to co robi Pan w życiu zawodowym?
Rafał Pawłowski: Tak, bo gdybym nie uczył się w szkole wielu przedmiotów, gdybym nie uczył się języka polskiego, nie mógł bym być dziennikarzem. Zawsze czułem się bardziej humanistą niż ścisłowcem mimo, że temu zaprzeczałem, bo poszedłem na Akademię Ekonomiczną. Zawsze lubiłem w życiu iść pod prąd. Szkoła bardzo pomogła mi w tym, żebym miał wszechstronną wiedzę, bo to w mojej pracy zawodowej jest bardzo istotne. Oczywiście potem cały czas się dokształcałem i uczyłem. Szkoła nauczyła mnie też dobrych manier a pani dyrektor Walczak podczas apelu, nauczyła mnie – ciągnąc za ucho, że kobieta zawsze jest po prawej stronie mężczyzny. Przestrzegam tego przez całe życie. Idąc z jakąś panią, zawsze idę po jej lewej stronie.
Iga: Jak potoczyły się Pana losy po szkole podstawowej?
Rafał Pawłowski: Po skończeniu szkoły podstawowej poszedłem do IV Liceum Ogólnokształcącego. Następnie dostałem się na Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu. Po ostatniej klasie liceum rozpocząłem pracę w Polskim Radiu Wrocław. Przez 25 lat byłem dziennikarzem radiowym, telewizyjnym i prasowym. Cztery lata temu zostałem wydawcą. Wydawałem Wiadomości Świdnickie, Tygodnik Dzierżoniowski oraz Wiadomości Wałbrzyskie, które zastąpiły Trybunę Wałbrzyską. Od 6 maja przyjąłem nowe wyzwanie – zostałem burmistrzem miasta i gminy Niemcza.
Iga: Dziękuję za rozmowę i za te świetne historie! Fajnie było usłyszeć, jak wyglądała nasza szkoła kiedyś. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś Pan do nas zajrzy i zobaczy, co się zmieniło. Dzięki i do zobaczenia!