Rozmowa Igi z Krzysztofem Żarkowskim, fotografem przyrody

Iga:  Dziś mam ogromną przyjemność porozmawiać z wyjątkowym gościem – absolwentem naszej szkoły, który swoimi zdjęciami odkrywa przed światem piękno natury. Pan Krzysztof Żarkowski, fotograf przyrody, jest z nami, by podzielić się swoją pasją i opowiedzieć o swojej drodze od ucznia tej szkoły do artysty z aparatem Jak wspomina Pan czas spędzony w naszej szkole ?

Krzysztof  Żarkowski:  Bardzo mile wspominam. Wiele moich pasji, hobby, zainteresowań właśnie w tej szkole  miało swój początek. Chociażby to, że właśnie tutaj nauczyłem się fotografowania. Wtedy oczywiście uczyłem się fotografii czarno – białej, czyli takiej, gdzie rozrabiało się roztwory chemiczne. Tutaj w absolutnej ciemności wywoływaliśmy zdjęcia, robiliśmy odbitki na papierze fotograficznym. To sprawiało mi niezwykłą radość.

Iga:  Czy jakieś szczególne wydarzenie zapadło Panu w pamięć?

Krzysztof Żarkowski:  Myślę, że jednym z takich ciekawych wydarzeń była wystawa na półpiętrze. Moje zainteresowania fotograficzne już wtedy mocno się krystalizowały. W kręgu moich zainteresowań była ornitologia. Łączenie jej z fotografowaniem dawało mi wielką przyjemność. Opiekun koła fotograficznego zaproponował mi wystawę moich prac. I te moje czarno – białe zdjęcia, własnoręcznie wykonane tu w szkole, zostały zaprezentowane w gablotce na półpiętrze. Pamiętam do dzisiaj, jaką sprawiło mi to wyjątkową satysfakcję.

Iga:  Jakie przedmioty w szkole były Pana ulubionymi?

Krzysztof Żarkowski: Na pewno przyroda, fizyka też mnie też interesowała. Myślę, że byłem raczej humanistyczną głową niż matematyczną. Język polski był również w gamie przedmiotów, które mnie interesowały.

Iga: Czy miały one wpływ na rozwój Pana pasji?

Krzysztof Żarkowski: Myślę, że tak i to do dzisiaj. Posługiwanie się  poprawną polszczyzną oraz poszerzanie swojego spektrum zainteresowań ukierunkowanych  na przyrodę czy chemię doprowadziło do tego, że jestem takim tworem, które swoją genezę ma właśnie w tej szkole.

Iga: Czy w dzieciństwie organizowano w szkole wycieczki lub zajęcia przyrodnicze, które zainspirowały Pana do obecnej pracy?

Krzysztof Żarkowski: Nie, nie było tak jak dzisiaj. Sam jestem edukatorem i prowadzę  szkolne wycieczki – zresztą z waszą szkołą również. Myślę, że wcześniej takich działań poza  szkołą nie było dużo. Gabinet biologiczny z hodowanymi tam patyczakami, które z rozrzewnieniem oglądaliśmy w terrariach, czy rybki w akwariach, to było coś, co rozbudzało moje zainteresowania. Natomiast nie przypominam sobie, żebyśmy gdzieś daleko wyjeżdżali  czy chodzili.

Iga:  Czy w szkole organizowano jakieś działania, w których Pan uczestniczył, związane         z ochroną przyrody, takie jak sadzenie drzew czy sprzątanie świata?

Krzysztof Żarkowski: Tak. Przypominam sobie akcje zbierania chleba i tutaj, przy wejściu pamiętam zwały tego chleba i jego zapach. Pan Król organizował tę akcję – była ona prowadzona z dużym rozmachem . Organizowano też zbieranie makulatury. Natomiast zbieranie tego chleba bardzo mi utkwiło w pamięci – to się nazywało „ Akcja Chleb”.

Iga: Jak wyglądały Pana pierwsze kroki w fotografii i ornitologii?

Krzysztof Żarkowski:  Kiedyś był wydawany „Świat Młodych”. W czwartkowych wydaniach  był tam „Klub Ptakoluba” . I tu miałem pierwszą przygodę. Obserwowałem wtedy pustułki, które na ulicy Nałkowskiej  zlatywały na balkony mieszkańców. I to była wtedy moja fascynacja sokołami małymi. Napisałem list do redakcji „Świata Młodych”, który został wydrukowany i zauważony przez nauczycieli. Chyba dostałem nawet piątkę. Miałem zawsze taką skłonność dzielenia się swoją pasją. Oczywiście, nie każdy musi się interesować tym czym ja, ale wtedy wspominaliśmy to jako wydarzenie, związane z tym kim jestem, moją pasją, hobby i zainteresowaniami.

Iga:  Z jakimi trudnościami mierzy się Pan podczas fotografowania dzikich zwierząt i ptaków?

Krzysztof Żarkowski: No, tych problemów jest cała masa. To nie jest tak, że wysypujemy ziarno, ptaszek przylatuje i ja robię mu zdjęcie.  To jest o wiele bardziej skomplikowane. Ale główną cechą tej fotografii, już mocno zaangażowanej, jest dogłębna znajomość poszczególnych gatunków. Ja się specjalizuję w ptakach szponiastych, czyli w orłach, sokołach, sowach, a to są arcytrudne gatunki. Ale jeśli coś się robi ponad 40 lat, to się dochodzi w swojej specjalizacji do posiadania takich walorów, które to trochę ułatwiają. Wiedza przede wszystkim, czyli czytanie i  gromadzenie informacji  na  temat poszczególnych gatunków doprowadza do tego, że fotograf ma łatwość w realizacji zaplanowanych ujęć. Przecież gdybym teraz powiedział komuś, że ma zrobić zdjęcie sokoła wędrownego, to taki człowiek nie wiedziałby nawet, w którą stronę ma iść, w którym kierunku geograficznym. Natomiast ja byłbym w stanie dość szybko to zrealizować. I to mnie uszczęśliwia.  Mój syn często pyta: „Tato, gdzie ty idziesz?”  Gdy mówię, że sfotografować bociany czarne, on zadaje sobie pytanie: „ Jak to możliwe, że mój tato wychodzi z budynku,    w którym mieszkamy, przychodzi i pokazuje mi  zdjęcia bocianów czarnych?”  To takie trochę nie do końca do ogarnięcia przez zwykłego człowieka, bowiem trzeba mieć dużą wiedzę i praktykę terenową, a ja nabyłem ją przez te 50 lat życia.

Iga: Czy jest jakiś gatunek ptaka, który marzy się Panu sfotografować, ale jeszcze się to nie udało?

Krzysztof Żarkowski: Nie ma takiego gatunku, którego jeszcze nie sfotografowałem. Nawet kiedy miałem ochotę  sfotografować orła przedniego – tego pięknego, dużego, prawdziwego orła – udało mi się to. Fotografowałem też orły cesarskie, więc  wszystkie swoje plany  w tym roku zrealizowałem. Chciałbym spędzać trochę więcej czasu z sokołami, choć  sfotografowałem ich już dużo – te większe i mniejsze.

Iga: Czy któreś z Pana zdjęć ma dla Pana szczególne znaczenie?

Krzysztof Żarkowski:  Jest jedno zdjęcie niezwykłe dla mnie. Kilka lat temu było takie częściowe zaćmienie słońca i będąc w terenie zreflektowałem się, że to właśnie dzisiaj ma być i, o dziwo, oprócz tego, że to sfotografowałem, to jeszcze na tle tego częściowo zakrytego słońca pojawił się ptak – kania ruda. Zdjęcie bardzo się podoba i może w tym roku wystartuje z nim w jakimś konkursie. Skonfigurowanie tych elementów – częściowo zakryte słońce, przysłonięte w naturalny sposób przez chmury i jeszcze w tej tarczy złapać ptaka – to już jest cud.

Iga:  Czy ma Pan jakieś rady dla początkujących fotografów przyrody?

Krzysztof Żarkowski: Należy opanować warsztat techniczny do fotografowania. Zasoby finansowe to indywidualna sprawa i rodzice muszą tu pomóc. Często rodzice uważają, że to taka mało przydatna rzecz i przejdzie z wiekiem. Ja uważam, że trzeba stymulować każdego do rozwijania pasji, jeśli tylko zauważamy w kimś talent. Należy nakłaniać do pogłębiania  wiedzy i  pomagać  w każdy możliwy sposób. Może nie poprzez zakup drogiego sprzętu, ale nakłanianie do udziału w konkursach, spotkaniach. Są związki, towarzystwa fotograficzne. Tam się powinno skupiać środowisko zainteresowane tą pasją.

Iga:  Czy uważa Pan, że szkoła i nauka mogą odegrać kluczową rolę w kształtowaniu wrażliwości na piękno natury?

Krzysztof Żarkowski: No, chciałbym żeby tak było. Przekonuję się, że jest inaczej i nie jest to zarzut w stronę naszego systemu edukacji. Programy są takie,  jakie są i tutaj niewiele można zrobić. Natomiast zachęcam do kontaktu z różnymi edukatorami przyrodniczymi – sam taki jestem.  Z wykształcenia jestem leśnikiem, więc całe środowisko leśne  jest mi bardzo dobrze znane. Często, gdy opowiadam o lesie, to mieszam różne elementy ornitologii z informacjami o tropach jakiegoś zwierzęcia. Myślę, że tak powinno przekazywać wiedzę o przyrodzie i wzbudzać zaciekawienie słuchaczy. Jestem zdania, że rozwijanie  zainteresowań i pogłębianie wiedzy  powinno odbywać się  poza godzinami w szkole.

Iga: Panie Krzysztofie, dziękujemy za to, że znalazł Pan czas, by odwiedzić naszą szkołę i podzielić się swoją pasją. Pańskie opowieści i fotografie nie tylko zachwyciły nas, ale również zainspirowały do uważniejszego patrzenia na otaczającą nas przyrodę. To było wyjątkowe spotkanie, które na długo pozostanie w naszej pamięci!