Rozmowa Piotra z Jagodą Stączek

Piotr: Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że mogę dziś z Panią porozmawiać. Niedawno brałem udział w warsztatach, które Pani prowadziła, i to była dla mnie niesamowita przygoda! Chciałem zapytać – co zmieniło się w szkole od czasu, kiedy była Pani uczennicą?

Jagoda Stączek – Na pewno jest mocno odświeżona – to na pewno. Natomiast to co się nie zmieniło, to zapachy.  Jak weszłam do szkoły, to przypomniały mi się zapachy z dzieciństwa, bo wszystko pachnie tak samo – nawet sala gimnastyczna. A zmiany? Jest na pewno dużo nowocześniej. I wszystko jest dużo mniejsze, bo wydawało mi się większe z innej perspektywy.

Piotr: Jakie przedmioty w szkole podstawowej lubiła Pani najbardziej i czy miały one wpływ na to co Pani teraz robi?

Jagoda Stączek – Zdecydowanie moim ulubionym przedmiotem była plastyka. Od samego początku i zdecydowanie miała wpływ na to co robię dzisiaj, bo zajmuję się sztuką zawodowo. No kochałam plastykę. Rysowałam zawsze, wszędzie, w każdych warunkach. Tworzenie było  dla mnie taką supermocą, bo jak byłam bardzo mała, wszystko mogłam sobie narysować. Chciałam bawić się w statek kosmiczny, to mogłam sobie narysować okno, z którego widać było kosmos. Zawsze tworzyłam sobie światy i rzeczy, którymi chciałam się bawić. Jak byłam mała, to była taka supermoc.

Piotr: Jak wyglądała Pani droga do zostania grafikiem  ilustratorem?

Jagoda Stączek – Jeśli liczyć od samego początku…  Mam duże tradycje rodzinne, bo i moja mama jest po Akademii Sztuk Pięknych, i moja babcia tworzy, i mój dziadek był artystą plastykiem, więc gdzieś ta sztuka zawsze w domu była od samego początku. Potem były liczne konkursy plastyczne – wiadomo szkoła podstawowa. Potem dostałam się na wymarzoną Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie i po studiach tak naprawdę bardzo nieśmiało zaczęłam wysyłać swoje port folio do czasopism, do różnych miejsc. Rozpoczęłam współpracę z takim miejscem wall-being,  które zrzesza wielu plakacistów i polską sztukę, którą można sobie powiesić na ścianach. To też dało mi taką odwagę, bo zobaczyłam, że te moje rzeczy się sprzedają i że mogę działać samodzielnie. No a teraz, to już sami się o mnie dowiadują i sami zlecają mi jakieś działania artystyczne.

Piotr: Co zainspirowało Panią, aby wybrać tę profesję?

Jagoda Stączek  – Ja nie umiem nic innego robić tak dobrze. To jest chyba jedyna moja umiejętność. Nigdy nie byłam dobra z w-f,  nie byłam dobra z żadnych innych rzeczy, a w tym  zawsze byłam – ja nie mówię, że ja jestem jakaś nie wiadomo jaka, ale zawsze to było to, co umiem robić najlepiej.

Piotr: Czy pamięta Pani swoje pierwsze rysunki, które tworzyła w szkole? Jakie one były?

Jagoda Stączek –  Pamiętam swoje pierwsze rysunki. Pamiętam taki rysunek, z którego w dzieciństwie byłam bardzo dumna. To był rysunek bobasa – bo moja mama, która też rysowała, narysowała w prezencie dla lekarza pediatry, taki rysunek bobasa i ja tez chciałam. Wydawało mi się, że był świetny i byłam bardzo dumna. Kiedy zobaczyłam go po latach okazał się dość koszmarny – w sensie to dziecko wyglądało jak mały diabełek.  Ale wtedy byłam bardzo dumna.

Piotr: Jak wyglądały lekcje plastyki, gdy była Pani uczennicą?

Jagoda Stączek –  Pamiętam, że była taka dość duża sala- być może mi się wydawało, że była duża. Na pewno były umywalki, w których mogliśmy myć ręce. Kojarzy mi się z dużą ilością farby i brudzenia. Pamiętam rysowanie drzewa. Jedna pani nauczyciela chciała zobaczyć jak każdy z nas interpretuje i mieliśmy z wyobraźni namalować drzewo.  Pamiętam, że ołówkiem rysowaliśmy te drzewa. Nauczycielka wtedy pochwaliła moją pracę. Wyróżniała się, bo była troszkę taka realistyczna. Nie mam pojęcia, jakby to dzisiaj wyglądało z perspektywy czasu. Ale super były te zajęcia.

Piotr: Czy brała Pani udział w konkursach plastycznych?

Jagoda Stączek – Tak, zawsze i tylko w plastycznych. A nie – czasem w literackich. Ale  w plastycznych bardzo, bardzo dużo, bo tak jak mówię, zawsze umiałam to robić najlepiej. Nic innego nie szło mi tak dobrze.

Piotr: Jakie umiejętności są najważniejsze, by zostać dobrym grafikiem lub ilustratorem?

Jagoda Stączek – Wydaje mi się, że przede wszystkim kreatywność . Oczywiście ważna jest technika i takie umiejętności plastyczne jak  umiejętność perspektywy, anatomii itd.  Ale tak naprawdę do bycia ilustratorem ważniejsza jest kreatywność. Wiele rzeczy można obejść a najważniejsza jest idea –  czyli jeśli mam tekst, to żebym umiała go zilustrować. Nie muszę mieć tak zwanej łapy – jak to mówią rysownicy-  czyli takiej super umiejętności technicznej, tylko najważniejsza jest kreatywność.

Piotr: Wiemy, że osiągnęła już Pani kilka sukcesów zawodowych. Może nam Pani o nich opowiedzieć?

Jagoda Stączek  – Takie ostatnie i najważniejsze sukcesy to wystawa z Zamku Ujazdowskim w Warszawie, która została przez jury nagrodzona jako najlepsza wystawa w całym sezonie i wygrała główna nagrodę. Więc to chyba taki mój największy sukces zawodowy, jaki do tej pory miałam. Kolejny to mój plakat dla wałbrzyskiego Teatru Lalek. Znalazł się on na Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach.

Piotr: Serdecznie Pani gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów artystycznych. Dziękujemy za odwiedziny i przeprowadzenie warsztatów da naszych uczniów.

Jagoda Stączek  – Również dziękuję, bardzo to było inspirujące zobaczyć młodych twórców.