Nasza Szkoła rozpoczęła obchody swojego 50-lecia, świętując pół wieku działalności edukacyjnej i wychowawczej. Wydarzenie to jest doskonałą okazją do podsumowania dotychczasowych osiągnięć, jak również przypomnienia sobie historii szkoły i jej wkładu w rozwój kolejnych pokoleń. Uroczystości związane z jubileuszem to wyjątkowy czas zarówno dla uczniów, nauczycieli, jak i lokalnej społeczności.
Obchody 50-lecia będą trwać przez cały rok szkolny. W ramach jubileuszu planowane są liczne wydarzenia, które zaangażują uczniów, nauczycieli, rodziców oraz sympatyków placówki. Mają one na celu nie tylko uczczenie historii, ale również integrację społeczności szkolnej i spojrzenie w przyszłość z nadzieją na dalszy rozwój i sukcesy.
Listopad 2024
Portret Jana Kochanowskiego – uczniowska twórczość na 50-lecie szkoły
Z okazji jubileuszu 50-lecia naszej szkoły uczniowie stworzyli wyjątkowy projekt artystyczny – portrety patrona szkoły, Jana Kochanowskiego. Dzieła te odzwierciedlają talent, kreatywność i zaangażowanie młodych artystów, którzy z pomocą nauczycielki plastyki, pani Ewy Maduch, przygotowali prace pełne wyobraźni i szacunku do postaci wielkiego poety.
Wszystkie portrety zostały zebrane i zaprezentowane w formie filmu, który stanowi niezwykłą galerię sztuki młodych twórców. Aby wzbogacić prezentację, wykorzystano nowoczesne technologie – w filmie pojawia się postać Jana Kochanowskiego, którego mowa została wygenerowana przy pomocy sztucznej inteligencji (AI), a całości towarzyszy muzyka również stworzona przez AI. Te elementy nadają projektowi nowoczesny charakter i stanowią oprawę dla uczniowskich dzieł.
Życzenia od szkół im. Jana Kochanowskiego z okazji jubileuszu 50-lecia naszej szkoły
Z okazji jubileuszu 50-lecia naszej szkoły otrzymaliśmy wiele ciepłych słów i życzeń od zaprzyjaźnionych placówek edukacyjnych noszących imię Jana Kochanowskiego. To piękny dowód solidarności i wspólnoty szkół, które łączy patron będący symbolem mądrości, humanizmu i miłości do nauki.
W przesłanych listach i kartach życzeń podkreślano nasze wspólne wartości oraz dziedzictwo kulturowe, które czerpiemy z twórczości wielkiego poety. Wyrażono uznanie dla naszej szkoły za pielęgnowanie tradycji, rozwijanie talentów uczniów oraz zaangażowanie w edukację kolejnych pokoleń.
Dziękujemy za każde serdeczne słowo, które przypomina, jak ważna jest współpraca i wzajemne wsparcie. Wasze życzenia to dla nas inspiracja, by kontynuować misję naszej szkoły z jeszcze większym zaangażowaniem i dumą.
Razem z Wami świętujemy tę wyjątkową rocznicę i życzymy wszystkim szkołom im. Jana Kochanowskiego sukcesów w ich dalszej pracy edukacyjnej!
Spotkanie z Grzegorzem Macko – absolwentem szkoły i Posłem na Sejm RP
W naszej szkole odbyło się wyjątkowe spotkanie z Panem Grzegorzem Macko, absolwentem i obecnym Posłem na Sejm RP. Wizyta była okazją do inspirującej rozmowy, podczas której uczniowie mogli poznać zarówno wspomnienia z czasów szkolnych, jak i kulisy pracy poselskiej.
Pan Grzegorz opowiedział o swoich latach szkolnych, w tym o nauce, rozwijaniu pasji sportowych oraz pracy jako sędzia piłkarski. Uczniowie z zainteresowaniem słuchali również o jego późniejszych studiach inżynierskich i drodze zawodowej. Szczególnie ciekawa była relacja z codziennych obowiązków posła – od procedowania ustaw, przez działania w biurze poselskim, aż po liczne spotkania z ludźmi.
W spotkaniu uczestniczyła także wychowawczyni Pana Grzegorza, Pani Wiesława Gaweł, która z dumą wspominała osiągnięcia swojego wychowanka. Podkreśliła, że Pan Grzegorz brał udział w olimpiadzie polonistycznej, gdzie miał okazję spotkać się z wybitnym językoznawcą, profesorem Janem Miodkiem.
Spotkanie było inspiracją zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli, pokazując, że determinacja, ciężka praca i rozwijanie swoich pasji mogą prowadzić do spełnienia marzeń. Dziękujemy Panu Grzegorzowi za wizytę i życzymy dalszych sukcesów w działalności publicznej!
Rozmowa Piotra z Grzegorzem Macko
Piotr – Dzień dobry, witam serdecznie naszego dzisiejszego gościa – Pana Grzegorza Macko, absolwenta naszej szkoły, który swoją aktywnością zawodową i społeczną stanowi przykład, jak wiele można osiągnąć dzięki pasji i zaangażowaniu. Cieszymy się, że znalazł Pan czas, by podzielić się z nami swoimi wspomnieniami i opowiedzieć, jak lata spędzone w naszej szkole wpłynęły na Pana życie. Panie Grzegorzu, dziękujemy, że jest Pan dziś z nami. Na początek proszę opowiedzieć, czy dziś wchodząc w mury naszej szkoły, dostrzegł Pan jakieś zmiany?
Grzegorz Macko – Oczywiście. Zmiany widoczne są już na pierwszy rzut oka. Odkąd skończyłem szkolę, została ona odremontowana i zdecydowanie ma lepszą infrastrukturę. Jednak nie jest to najważniejsza rzecz, bo szkolę stanowią ludzie. Oczywiście sporo się zmieniło, bo są zupełnie nowi uczniowie, jest też część nowych nauczycieli. Jednak niektórzy mnie uczyli – wspaniała kadra nauczycielska, która została zapamiętana przeze mnie, moich kolegów i koleżanki, jako grupa, która opowiadała nam o świecie, uczyła rzeczy, które przydały nam się w dalszej edukacji.
Piotr – Jak wyglądała szkoła gdy był Pan uczniem?
Grzegorz Macko – Szkoła i nauka wyglądała tak jak teraz. Każdy musiał przychodzić na zajęcia przygotowany. Nasza wiedza była sprawdzana, co niejednokrotnie powodowało stres, ale zawsze nauczyciele tak z nami postępowali, że każdy z radością wracał na kolejne zajęcia. Oczywiście dzisiaj z sentymentem wspominam lekcje i nauczycieli – także te lekcje, na których było mi troszkę ciężej, bo oczywiście jedne przedmioty lubiłem bardziej a inne mniej. Szkoła to miejsce, gdzie szło się po naukę, ale również by spotkać się ze znajomymi. Nie było wtedy telefonów komórkowych. Spotykaliśmy się na przerwach i po lekcjach i spędzaliśmy czas ze sobą na różnego rodzaju zabawach i aktywnościach.
Piotr – Lubił się Pan uczyć? Jaki był Pana ulubiony przedmiot a nauka czego sprawiała Panu największą trudność?
Grzegorz Macko – Lubiłem się uczyć, miałem świadectwo z czerwonym paskiem, bo miałem dobre stopnie. Moim ulubionym przedmiotem była historia ale nauka każdego przedmiotu przychodziła mi bez problemu. Ukończyłem studia inżynierskie, więc każda wiedza jaką zdobyłem w szkole mi się przydała. Zarówno historia, którą się interesowałem, jak i matematyka i przedmioty ścisłe.
Piotr – Jakie były Pana ulubione zajęcia poza szkolne?
Grzegorz Macko – Zawsze starałem się być aktywny sportowa. Dużo grałem w piłkę, chodziłem na pływalnię . W wieku 16 lat zostałem sędzią piłkarskim, więc dużo czasu spędzałem na aktywności fizycznej.
Piotr – Czy utrzymuje Pan kontakt z kolegami z klasy?
Grzegorz Macko – Tak, choć nie ze wszystkimi. Wiele osób wyjechało, ale wiele też zostało i staramy się utrzymywać kontakt. Obserwuję jak toczy się ich życie, jak zakładają rodziny i ich dzieci również często kontynuują naukę w „Piętnastce”.
Piotr – Jakie wydarzenie szkolne szczególnie przypadło Panu w pamięć?
Grzegorz Macko – Pamiętam spotkanie z olimpijczykiem, który opowiadał- tak jak ja dzisiaj- o swojej historii. Uważam, że takie spotkania są dla młodych ludzi inspirujące i pozwalają na wyciągnięcie dla siebie wniosków.
Piotr – Kim chciał Pan zostać gdy był w naszym wieku?
Grzegorz Macko – Nie wiedziałem jeszcze kim chciałbym zostać, ale wiedziałem, że aby móc realizować swoje marzenia i aspiracje, trzeba się po prostu uczyć. Stąd starałem się osiągać dobre oceny, co zaprocentowało tym, że poszedłem na studia jakie chciałem i mogłem realizować swoją ścieżkę życiową. Warto mieć dokładnie sprecyzowane marzenia i plany, ale jeśli ktoś jeszcze nie ma, warto pamiętać, że trzeba się uczyć, bo nie wiadomo kiedy pozyskana wiedza jeszcze nam się przyda.
Piotr – Kiedy zapadła decyzja, że będzie Pan politykiem?
Grzegorz Macko – Tak naprawdę dopiero po studiach. Moi znajomi zaproponowali mi zaangażowanie się w sprawy społeczne i polityczne. Wszedłem do tego środowiska i dzisiaj jestem w tym miejscu, w którym jestem. Wcześniej pracowałem w miejscach, które nie były związanie z polityką, więc wyszło to trochę przypadkiem. Zawsze jednak interesowałem się sprawami społecznymi mojego kraju czy regionu.
Piotr – Czy pamięta Pan swoje pierwsze wystąpienie publiczne i jakie to było uczucie?
Grzegorz Macko – Wystąpienia publiczne, zarówno dla mnie jak i innych młodych osób, to zawsze stresujące przeżycie. Z racji sprawowanej funkcji przestało mi to sprawiać stres. Jako młody człowiek na jednym z apeli szkolnych miałem wystąpienie publicznie – pamiętam, bo było to bardzo stresujące, ale wszystko poszło dobrze dlatego myślę, że takie wspomnienia kształtują nas i nasze charaktery.
Piotr – Jakie cechy charakteru uważa Pan za kluczowe w polityce?
Grzegorz Macko – Uważam, że ważne jest pozostawać uczciwym i szczerym wobec innych osób, które też się angażują . Różne są opinie wobec polityki i polityków. Nie są to opinie pochlebne, jednak uważam, że aby dobrze sprawować swoją funkcję należy być uczciwym, szczerym, otwartym na poglądy innych osób.
Piotr – Jakie są Pana obowiązki jako posła?
Grzegorz Macko – Jako Poseł na Sejm RP, wśród moich obowiązków są spotkania z mieszkańcami czy samorządowcami w sprawach lokalnych. Natomiast kiedy są posiedzenia w Warszawie – a odbywają się średnio raz na dwa tygodnie, wówczas przez kilka dni jesteśmy w stolicy i bierzemy udział w głosowaniach, w posiedzeniach komisji, gdzie dyskutujemy nad kształtem wprowadzanych w życie ustaw.
Piotr – Jakie zmiany chciałby Pan wprowadzić w systemie edukacji aby lepiej wprowadzić młodych ludzi do życia?
Grzegorz Macko – Uważam, że system edukacji powinien odpowiadać na potrzeby współczesnego świata. Choćby kwestie związane z praktycznym wykorzystywaniem pozyskanej wiedzy powinny być wzmocnione. Jest to długotrwały proces, a sam system edukacji jest bardzo delikatny i zmiany muszą być wprowadzane bardzo roztropnie i muszą być głęboko przemyślane.
Piotr – Panie Grzegorzu, serdecznie dziękujemy za tę inspirującą rozmowę i za podzielenie się z nami swoimi doświadczeniami oraz wspomnieniami. To dla nas ogromna motywacja, by wykorzystać czas spędzony w szkole jak najlepiej i rozwijać nasze pasje. Życzymy Panu dalszych sukcesów i liczymy na to, że jeszcze nie raz spotkamy się w murach naszej szkoły. Dziękujemy raz jeszcze i życzymy wszystkiego dobrego!
Rozmowa Piotra z Mają Jońską
Piotr – Dzień dobry, witam serdecznie naszą wyjątkową gościnię – Panią Maję Jońską, absolwentkę naszej szkoły, która swoją pasją i pracą inspiruje wielu ludzi. Dziś mamy przyjemność porozmawiać o wspomnieniach z czasów szkolnych, o tym, jak wyglądała nauka tutaj kilkanaście lat temu, oraz o tym, jak szkoła wpłynęła na Pani dalszą drogę życiową. Pani Maju, dziękujemy, że znalazła Pani czas, aby się z nami spotkać. Zacznijmy od wspomnień – czy miała Pani ulubiony przedmiot w szkole podstawowej?
Maja Jońska – Tak, wszystkie. Zasadniczo ja bardzo lubiłam się uczyć i sprawiało mi to radość. Oczywiście ten, kto mnie pamięta ten wie, że miałam szyję pełną medali z różnych dyscyplin, więc ten w – f był wiodący. Jeśli chodzi o naukę, to lubiłam wszystko, może czasami miałam drobny problem z historią.
Piotr – Jacy wybyli kiedyś nauczyciele? Czy był ktoś kto zapadł Pani szczególnie w pamięć?
Maja Jońska – Tak. Zapadły mi w pamięć szczególnie dwie osoby i mam nadzieję, że dostając zaproszenie przyjdzie moment, kiedy będę mogła podziękować za te lata. Była to moja pierwsza wychowawczyni, pani Małgorzata Pejczar, oraz pani Dziachan, moja druga wychowawczyni, która wprowadziła mnie w świat harcerstwa. Obie wychowawczynie były takimi drugimi mamami, które bardzo dużo mnie nauczyły. Na ich wspomnienie zawsze mi się robi ciepło na sercu. Kiedy ostatnio spotkałam panią Pejczar, obie się popłakałyśmy, więc myślę, że to jest jakaś taka relacja, która niewątpliwie zapada w pamięć.
Piotr – Czy pamięta Pani jakieś szkolne tradycje, które szczególnie Panią cieszyły?
Maja Jońska – Cała szkoła mnie cieszyła, ale najbardziej pamiętam nocowanie w Sokołowsku, połączone z super grami terenowymi. Pamiętam też skakanie przez linę na szkolnym korytarzu, na długiej przerwie. Byłam jedyną, która potrafiła skakać na dwie liny. Wszelkie apele, wszystko co się działo w szkole, było okraszone taką wyjątkowością, ogromem włożonej pracy, zaangażowania. Bardzo dobrze też wspominam gazetkę szkolną, która pokazała mi, że mam jakieś pióro – chociaż teoretycznie byłam ścisłowcem – a wówczas zaczęła się moja kariera z pisaniem, które teraz jest moim źródłem utrzymania.
Piotr – Jakie zabawy na przerwach albo wyjazdy klasowe najbardziej Pani wspomina?
Maja Jońska – Niewątpliwie nocowanie w Sokołowsku – to był sztos i nikt takich atrakcji nie miał. Liny na przerwie… a i jeszcze w pokemony młóciliśmy na przerwach. Potem pokemony zostały zabronione w szkole i trzeba było w podziemiach uruchomić „gang pokemonowy”.
Piotr – Jakie były Pani marzenia, kiedy była Pani w naszym wieku i czy już wtedy planowała Pani swoją przyszłość?
Maja Jońska – Ja miałam wiele marzeń, ale generalnie marzyłam o tym, aby być szczęśliwą. Myślę, ze mało dzieciaków teraz o tym marzy. Raczej marzą o zrobieniu wielkiej kariery, pieniądzach, drogich samochodach, fajnych domach. Ja po prostu chciałam być szczęśliwą i to było moje główne marzenie. Pomysłów na siebie miałam wiele – od tego, że chciałam być wojowniczą księżniczką Kseną, po bardziej realne zawody typu weterynarz – może chciałam iść w ślady taty. Chciałam być też prawnikiem, aktorką, chciałam skuwać lód na ulicach. Generalnie chciałam być szczęśliwa i mocno to szczęście identyfikowałam ze sportem.
Piotr – Jakie wyzwania miała Pani jako przewodnicząca szkoły i czy to doświadczenie nauczyło Panią czegoś co przydaje się teraz w dorosłym życiu?
Maja Jońska – Nauczyło mnie organizacji, obudziło kreatywność. Jest to funkcja, która otwiera nas na wystąpienia publiczne, buduje pewność siebie, przełamuje nasze opory i lęki związane z podejmowaniem decyzji, odpowiedzialnością. I dzięki byciu przewodniczącą w końcu przestałam się śmiać, gdy mówiłam do mikrofonu. Dawało mi to olbrzymią radość realizacji siebie jako dziewczynki z głową pełną pomysłów i energii, która nie zawsze była dobrze spożytkowana. Bycie przewodniczącą pozwalało mi w pozytywny sposób dać upust mojej energii.
Piotr – Czy organizowała Pani jakieś wydarzenia szkolne – na przykład festyny czy kiermasze?
Maja Jońska – Tak, oczywiście. Może organizowałam to duże słowo – współorganizowałm. Współpracowałam z Kają Dróżdż, która przede mną piastowała tę funkcję. Później, pod jej okiem, współorganizowałam z panią Dziachan różne kiermasze, gry terenowe. Pomagałam przy organizacji wyjazdów, zbiórek „Góra grosza”, makulatury.
Piotr – Czy wspomina Pani jakieś zabawne sytuacje z czasów kiedy była Pani w szkole?
Maja Jońska – Wspominam. Co prawda nie ma się czym chwalić, ale opowiem. Nauczyciele, którzy mnie pamięta wiedzą, że byłam bardzo głośną, charyzmatyczną dziewczynką. Pomijając sytuacje między rówieśnikami – bo takich była masa włącznie z robieniem komuś złośliwości, była taka sytuacją, którą do końca życia zapamiętam. Przedziwna rzecz, którą zrobiłam podczas wyjścia na jakąś rocznicę wstąpienia do Unii Europejskiej. Mieliśmy żółte i niebieskie balony i tak z nikąd postanowiłam uderzyć panią Joannę Jankowską u tym balonem w głowę, przy wszystkich. Na tamten moment nie było mi do śmiechu. Po czasie się śmieję, bo nie potrafię powiedzieć co mnie pociągnęło wtedy do tego czynu.
Piotr – Jakie wydarzenie zorganizowane przez Panią w szkole wspomina pani najmilej?
Maja Jońska – Pamiętam jak zorganizowałam grę przyrodniczo- terenową w ramach lekcji przyrody. Uczestnicy musieli odkrywać punkty mapy, poprzez odgadywanie zagadek. Wszystko zrobiłam ręcznie, bo nie było jeszcze komputerów. Pamiętam, że nie zdążyliśmy uwinąć się podczas jednej godzinny lekcyjnej. Koleżanki i koledzy prosili nauczyciela, by poświęcił następną godzinę na dokończenie gry, ponieważ bardzo im się podobała. Myślę że to było takie wydarzenie, które wspominam najmilej.
Piotr – Czy pamięta Pani swój pierwszy kulinarny eksperyment?
Maja Jońska – Pamiętam wiele pierwszych kulinarnych eksperymentów. Myślę, że każdy kucharz się ze mną zgodzi, że każdy kulinarny eksperyment jest pierwszy – czy to bierzemy się za ryby, mięsa, wypieki. To zawsze jest ten pierwszy raz kulinarny. Natomiast takim daniem które wspominam, było sobotnie śniadanie, które chciałam zrobić rodzicom za trud, który wkładali w tygodniu w wychowanie mnie i brata. I wymyśliłam sobie że przygotuję im śniadanie – jajko a’la poche, które teraz jest dość popularne. Ja robiłam je w takim worku. Wbijałam tam jajko, dodawałam dodatki typu ser, szynka, szczypiorek i ugotowałam w kąpieli wodnej. I generalnie taki sposób przygotowania jajek jest bardzo popularny i można go znaleźć w Internecie. Jednak wtedy, było to coś innego. To był taki zapamiętany przeze mnie eksperyment kulinarny i podobno bardzo udany.
Piotr – Bardzo dziękujemy, Pani Maju, za poświęcony nam czas i podzielenie się swoimi wspomnieniami oraz doświadczeniami. Miło usłyszeć, jak wiele ciepłych wspomnień jest z nią związanych. Życzymy Pani dalszych sukcesów i mamy nadzieję, że jeszcze nie raz odwiedzi Pani nasze szkolne mury. Dziękujemy raz jeszcze i życzymy wszystkiego najlepszego!
11 listopada – ważne święto
11 listopada to szczególny dzień w historii Polski i dla naszej społeczności szkolnej. Z tej okazji zorganizowaliśmy uroczyste apele przygotowane przez uczniów – dla klas 4-8 oraz dla najmłodszych z klas 1-3. Każda grupa miała szansę wysłuchać występów, które przypomniały o znaczeniu wolności, niepodległości i o naszej wspólnej odpowiedzialności za przyszłość Ojczyzny.
Kulminacyjnym momentem obchodów było wspólne odśpiewanie hymnu państwowego. Cała społeczność szkolna zgromadziła się na boisku, by z dumą zaśpiewać „Mazurka Dąbrowskiego”, łącząc się w radosnym i pełnym szacunku wyrazie patriotyzmu.
W nawiązaniu do obchodzonego w tym roku jubileuszu 50-lecia naszej szkoły, uczniowie utworzyli na boisku olbrzymie, biało-czerwone napisy „15” i „50”. Te żywe symbole przypominały nam o wspólnocie, którą tworzymy, i o tradycjach, które pielęgnujemy.
Warsztaty plastyczne z absolwentką szkoły, Jagodą Stączek – grafikiem i ilustratorem
W naszej szkole odbyły się wyjątkowe warsztaty plastyczne prowadzone przez absolwentkę – Jagodę Stączek, która obecnie jest cenionym grafikiem i ilustratorką. To spotkanie było pełne inspiracji, pomysłów i kreatywnej pracy z młodszymi rocznikami, które mogły z bliska przyjrzeć się procesowi twórczemu i dowiedzieć się, jak powstają profesjonalne ilustracje i projekty graficzne.
Podczas warsztatów uczniowie zapoznali się z techniką kolażu i pod okiem Jagody Stączek tworzyli swoje własne plakaty. Każdy uczestnik miał okazję wybrać interesujący go temat i przygotować zestaw wycinków z gazet, magazynów oraz elementów papierowych, które następnie łączył w unikalną kompozycję. Dzieci z zapałem eksperymentowały z kolorami, formami i fakturami, a wspólna praca okazała się świetnym sposobem na rozwinięcie wyobraźni.
Jagoda, w trakcie pracy z uczniami, dzieliła się nie tylko wiedzą o technice kolażu, ale też opowiedziała o swoich doświadczeniach zawodowych oraz o tym, jak kreatywność i sztuka mogą kształtować przyszłość. Podkreśliła, jak ważna jest indywidualność oraz otwartość na eksperymentowanie w sztuce. Warsztaty zakończyły się wspólną wystawą powstałych prac, które wzbudziły niemały zachwyt i dumę wśród uczestników.
Serdecznie dziękujemy Jagodzie Stączek za odwiedziny i przeprowadzenie tych inspirujących warsztatów, które na długo pozostaną w pamięci dzieci. Kto wie, może dzięki temu spotkaniu w naszej szkole rozwiną się nowe talenty artystyczne!
Rozmowa Piotra z Jagodą Stączek
Piotr: Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że mogę dziś z Panią porozmawiać. Niedawno brałem udział w warsztatach, które Pani prowadziła i to była dla mnie niesamowita przygoda! Chciałem zapytać – co zmieniło się w szkole od czasu, kiedy była Pani uczennicą?
Jagoda Stączek – Na pewno jest mocno odświeżona – to na pewno. Natomiast to co się nie zmieniło, to zapachy. Jak weszłam do szkoły, to przypomniały mi się zapachy z dzieciństwa, bo wszystko pachnie tak samo – nawet sala gimnastyczna. A zmiany? Jest na pewno dużo nowocześniej. I wszystko jest dużo mniejsze, bo wydawało mi się większe z innej perspektywy.
Piotr: Jakie przedmioty w szkole podstawowej lubiła Pani najbardziej i czy miały one wpływ na to co Pani teraz robi?
Jagoda Stączek – Zdecydowanie moim ulubionym przedmiotem była plastyka. Od samego początku i zdecydowanie miała wpływ na to co robię dzisiaj, bo zajmuję się sztuką zawodowo. No kochałam plastykę. Rysowałam zawsze, wszędzie, w każdych warunkach. Tworzenie było dla mnie taką supermocą, bo jak byłam bardzo mała, wszystko mogłam sobie narysować. Chciałam bawić się w statek kosmiczny, to mogłam sobie narysować okno, z którego widać było kosmos. Zawsze tworzyłam sobie światy i rzeczy, którymi chciałam się bawić. Jak byłam mała, to była taka supermoc.
Piotr: Jak wyglądała Pani droga do zostania grafikiem ilustratorem?
Jagoda Stączek – Jeśli liczyć od samego początku… Mam duże tradycje rodzinne, bo i moja mama jest po Akademii Sztuk Pięknych, i moja babcia tworzy, i mój dziadek był artystą plastykiem, więc gdzieś ta sztuka zawsze w domu była od samego początku. Potem były liczne konkursy plastyczne – wiadomo szkoła podstawowa. Potem dostałam się na wymarzoną Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie i po studiach tak naprawdę bardzo nieśmiało zaczęłam wysyłać swoje port folio do czasopism, do różnych miejsc. Rozpoczęłam współpracę z takim miejscem wall-being, które zrzesza wielu plakacistów i polską sztukę, którą można sobie powiesić na ścianach. To też dało mi taką odwagę, bo zobaczyłam, że te moje rzeczy się sprzedają i że mogę działać samodzielnie. No a teraz, to już sami się o mnie dowiadują i sami zlecają mi jakieś działania artystyczne.
Piotr: Co zainspirowało Panią, aby wybrać tę profesję?
Jagoda Stączek – Ja nie umiem nic innego robić tak dobrze. To jest chyba jedyna moja umiejętność. Nigdy nie byłam dobra z w-f, nie byłam dobra z żadnych innych rzeczy, a w tym zawsze byłam – ja nie mówię, że ja jestem jakaś nie wiadomo jaka, ale zawsze to było to, co umiem robić najlepiej.
Piotr: Czy pamięta Pani swoje pierwsze rysunki, które tworzyła w szkole? Jakie one były?
Jagoda Stączek – Pamiętam swoje pierwsze rysunki. Pamiętam taki rysunek, z którego w dzieciństwie byłam bardzo dumna. To był rysunek bobasa – bo moja mama, która też rysowała, narysowała w prezencie dla lekarza pediatry, taki rysunek bobasa i ja tez chciałam. Wydawało mi się, że był świetny i byłam bardzo dumna. Kiedy zobaczyłam go po latach okazał się dość koszmarny – w sensie to dziecko wyglądało jak mały diabełek. Ale wtedy byłam bardzo dumna.
Piotr: Jak wyglądały lekcje plastyki, gdy była Pani uczennicą?
Jagoda Stączek – Pamiętam, że była taka dość duża sala- być może mi się wydawało, że była duża. Na pewno były umywalki, w których mogliśmy myć ręce. Kojarzy mi się z dużą ilością farby i brudzenia. Pamiętam rysowanie drzewa. Jedna pani nauczyciela chciała zobaczyć jak każdy z nas interpretuje i mieliśmy z wyobraźni namalować drzewo. Pamiętam, że ołówkiem rysowaliśmy te drzewa. Nauczycielka wtedy pochwaliła moją pracę. Wyróżniała się, bo była troszkę taka realistyczna. Nie mam pojęcia, jakby to dzisiaj wyglądało z perspektywy czasu. Ale super były te zajęcia.
Piotr: Czy brała Pani udział w konkursach plastycznych?
Jagoda Stączek – Tak, zawsze i tylko w plastycznych. A nie – czasem w literackich. Ale w plastycznych bardzo, bardzo dużo, bo tak jak mówię, zawsze umiałam to robić najlepiej. Nic innego nie szło mi tak dobrze.
Piotr: Jakie umiejętności są najważniejsze, by zostać dobrym grafikiem lub ilustratorem?
Jagoda Stączek – Wydaje mi się, że przede wszystkim kreatywność . Oczywiście ważna jest technika i takie umiejętności plastyczne jak umiejętność perspektywy, anatomii itd. Ale tak naprawdę do bycia ilustratorem ważniejsza jest kreatywność. Wiele rzeczy można obejść a najważniejsza jest idea – czyli jeśli mam tekst, to żebym umiała go zilustrować. Nie muszę mieć tak zwanej łapy – jak to mówią rysownicy- czyli takiej super umiejętności technicznej, tylko najważniejsza jest kreatywność.
Piotr: Wiemy, że osiągnęła już Pani kilka sukcesów zawodowych. Może nam Pani o nich opowiedzieć?
Jagoda Stączek – Takie ostatnie i najważniejsze sukcesy to wystawa z Zamku Ujazdowskim w Warszawie, która została przez jury nagrodzona jako najlepsza wystawa w całym sezonie i wygrała główna nagrodę. Więc to chyba taki mój największy sukces zawodowy, jaki do tej pory miałam. Kolejny to mój plakat dla wałbrzyskiego Teatru Lalek. Znalazł się on na Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach.
Piotr: Serdecznie Pani gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów artystycznych. Dziękujemy za odwiedziny i przeprowadzenie warsztatów da naszych uczniów.
Jagoda Stączek – Również dziękuję, bardzo to było inspirujące zobaczyć młodych twórców.
Październik 2024
Spotkanie z Rafałem Pawłowskim absolwentem szkoły z lat 1984 – 1992
Odwiedził nas wyjątkowy gość – Rafał Pawłowski – absolwent naszej szkoły z lat 1984–1992, dziennikarz Polskiego Radia Wrocław a obecnie burmistrz gminy Niemcza. Podczas spotkania dzielił się swoimi doświadczeniami z pracy dziennikarskiej, opowiadał o wyzwaniach i przygodach, które napotkał na swojej drodze zawodowej. Nasi młodzi dziennikarze mieli okazję dowiedzieć się, co sprawia, że praca dziennikarza jest tak ciekawa, i jakimi cechami warto się kierować, podejmując ten zawód.
Dzięki cennym wskazówkom naszego gościa młodzi redaktorzy szkolnej telewizji Tele 15 mogli zdobyć praktyczne porady dotyczące przygotowywania wywiadów oraz prowadzenia rozmów. Nasza dziennikarka Iga, miała także okazję przeprowadzić wywiad, podczas którego pan Rafał wspominał szkolne lata, zdradzając, jakie były jego ulubione lekcje oraz jak szkoła wpłynęła na jego życiowe decyzje.
Spotkanie pozwoliło naszym młodym dziennikarzom spojrzeć na zawód dziennikarza z innej perspektywy i zdobyć praktyczne wskazówki. Mamy nadzieję, że rozbudziło ich ciekawość i pomoże im w realizacji nowych, szkolnych projektów!
Rozmowa Igi z Rafałem Pawłowskim
Iga: Dzień dobry! Mam na imię Iga, jestem dziennikarką szkolnej telewizji Tele 15. Dziękuję, że znalazł Pan czas na rozmowę. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak wyglądała nasza szkoła, gdy był Pan uczniem?
Rafał Pawłowski: Pod względem kształtów była podobna. Nie było tak pięknych schodów, przeszkolonych drzwi. Wchodziliśmy nie głównym wejściem, ale bocznym. Tam musieliśmy pokonać najpierw panią, która sprawdzała czy mieliśmy woreczki z butami na zmianę. Na przerwach miedzy piętrami stali dyżurni albo panie, które pilnowały żeby nie chodzić po piętrach.
Iga: Czy za Pana czasów były inne przedmioty niż teraz?
Rafał Pawłowski: Byłem ostatnim rocznikiem, który załapał się na język rosyjski. Wszyscy pozostali uczyli się języka niemieckiego. Poza tym mieliśmy takie przedmioty jakie macie teraz.
Iga: Czy szkoła miała jakieś specjalne zasady dotyczące ubioru?
Rafał Pawłowski: Wtedy nosiliśmy granatowe fartuszki z białym kołnierzykiem. Musieliśmy mieć przypiętą tarczę na lewym ramieniu a na popiersiu tarczę wzorowego ucznia, jeśli ktoś na taką zasłużył. Nosiliśmy też worek z butami zmiennymi.
Iga: Jaka była Pana klasa, ilu było uczniów?
Rafał Pawłowski: W klasie było średnio dwudziestu pięciu, dwudziestu siedmiu uczniów. W najlepszym momencie było nas ponad trzydziestu, ale średnio dwadzieścia pięć – dwadzieścia siedem.
Iga: Czy utrzymuje Pan kontakt ze znajomymi ze szkoły podstawowej?
Rafał Pawłowski: Najczęściej wtedy, kiedy przez przypadek spotkamy się na ulicy. Z kilkoma osobami, poprzez media społecznościowe typu Facebook, wymieniamy sobie życzenia z okazji świat czy urodzin, ale tak żeby się specjalnie spotkać cała klasą… to nie było takiego spotkania.
Iga: Jakim był Pan uczniem, czy był Pan grzeczny?
Rafał Pawłowski: O to lepiej zapytać się wychowawców lub nauczycieli, bo ciężko mówić o sobie samym. Myślę, że nie byłem najgorszy, ponieważ od pierwszej do trzeciej klasy nosiłem tarczę wzorowego ucznia. Kiedyś takie tarcze nosili uczniowie, którzy mieli dobre wyniki w nauce i grzeczne zachowanie. Od klasy trzeciej do szóstej miałem czerwony pasek. W klasie siódmej i ósmej byłem bardzo aktywny sportowo. Jeździłem z moją klasą i reprezentacją szkoły na wszystkie zawody, które były organizowane w regionie. Udało mi się też wziąć udział w kilku olimpiadach przedmiotowych, ale nigdy nie byłem laureatem. Nie powiem, że byłem bardzo grzeczny, bowiem szalone pomysły też nam wpadały do głowy. Jednak nigdy nikt z naszych kolegów i koleżanek nie przekroczył granicy zdrowego rozsądku i kultury, którą powinien się charakteryzować każdy uczeń szkoły podstawowej.
Iga: Czy zdarzyły się Panu uwagi?
Rafał Pawłowski: Oj i to nie jedna. Pamiętam jak mój tato się śmiał -„Rafał jeździł ławką po klasie”. Tak, tych uwag było bardzo dużo. Jedną dostałem 2 września na pierwszej lekcji, zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego. Proszę jednak nie pytać mnie za co, bo aż wstyd się przyznać.
Iga: Kto był Pana ulubionym nauczycielem i dlaczego? Którego wspomina Pan najlepiej?
Rafał Pawłowski: Wszystkich wspominam najlepiej. Bardzo imponowała mi swoją kondycją fizyczną nauczycielka matematyki, pani Korzeniewska. Bardzo lubiłem i wielkie wsparcie mieliśmy w pani Kawie, która była takim łącznikiem między gronem nauczycielskim a nami. Może też szczęście polegało na tym, że jej syn był uczniem naszej klasy, ale zawsze była taką osobą, do której szliśmy się poradzić, zapytać, czegoś dowiedzieć. Nie było takich nauczycieli, których się nie lubiło . Dzisiaj mogę powiedzieć, że ci, którzy od nas najwięcej wymagali, teoretycznie byli najmniej lubiani, ale to dzięki nim człowiek coś w życiu osiągnął.
Iga: Czy pamięta Pan jakieś straszne albo śmieszne sytuacje ze szkoły?
Rafał Pawłowski: Pewnie było ich bardzo wiele, musiałbym głęboko sięgnąć w pamięć. Te najfajniejsze były podczas dyskotek szkolnych czy wyjazdów. Ale spróbuję sobie przypomnieć i opowiem Wam podczas uroczystości.
Iga: Wiemy, że był Pan przewodniczącym samorządu szkolnego. Jakie były Pana zadania i co udało się Panu zorganizować w szkole?
Rafał Pawłowski: Poprowadzić apel szkolny i nie pomylić się. Reprezentować szkołę na zewnątrz i podczas wydarzeń, kiedy przychodzili różni zaproszeni goście. Być przedstawicielem całego samorządu szkolnego. Miłe było to, że musiałem zorganizować wybory razem z kolegami i koleżankami. Czułem odpowiedzialność, bo reprezentowałem szkołę. Człowiek się dwa razy zastanowił, czy to co zrobi nie będzie źle wpływało na wizerunek szkoły.
Iga: Czy uczniowie mogli decydować o czymś ważnym w szkole?
Rafał Pawłowski: Poprzez samorząd szkolny mogli mieć jakiś wpływ. Nauczyciele mieli z nami dobry kontakt, bo reprezentowaliśmy szkołę. Niektóre rzeczy staraliśmy się wymusić tak jak strajk, kiedy nagle na trzy-cztery, wszyscy usiedliśmy nie chcąc chodzić w kółko i to był początek dyskusji, że podczas przerwy powinniśmy mieć swobodę a nie chodzić jak konie w młynie wokoło korytarza.
Iga: Czy są jakieś rzeczy, których nauczył się Pan w szkole podstawowej a które potem przydały się w Pana życiu?
Rafał Pawłowski: Oczywiście. Nauczyłem się mówić, liczyć, pisać przebijać piłka przez boisko do siatkówki, rzucać do kosza, strzelać bramki. Szkoła podstawowa nauczyła mnie wielu rzeczy i troszeczkę mnie ukształtowała. A potem to już jest dalej ciężka praca kolejnych nauczycieli, rodziców i samego siebie.
Iga: Czy szkoła podstawowa miała wpływ na to co robi Pan w życiu zawodowym?
Rafał Pawłowski: Tak, bo gdybym nie uczył się w szkole wielu przedmiotów, gdybym nie uczył się języka polskiego, nie mógł bym być dziennikarzem. Zawsze czułem się bardziej humanistą niż ścisłowcem mimo, że temu zaprzeczałem, bo poszedłem na Akademię Ekonomiczną. Zawsze lubiłem w życiu iść pod prąd. Szkoła bardzo pomogła mi w tym, żebym miał wszechstronną wiedzę, bo to w mojej pracy zawodowej jest bardzo istotne. Oczywiście potem cały czas się dokształcałem i uczyłem. Szkoła nauczyła mnie też dobrych manier a pani dyrektor Walczak podczas apelu, nauczyła mnie – ciągnąc za ucho, że kobieta zawsze jest po prawej stronie mężczyzny. Przestrzegam tego przez całe życie. Idąc z jakąś panią, zawsze idę po jej lewej stronie.
Iga: Jak potoczyły się Pana losy po szkole podstawowej?
Rafał Pawłowski: Po skończeniu szkoły podstawowej poszedłem do IV Liceum Ogólnokształcącego. Następnie dostałem się na Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu. Po ostatniej klasie liceum rozpocząłem pracę w Polskim Radiu Wrocław. Przez 25 lat byłem dziennikarzem radiowym, telewizyjnym i prasowym. Cztery lata temu zostałem wydawcą. Wydawałem Wiadomości Świdnickie, Tygodnik Dzierżoniowski oraz Wiadomości Wałbrzyskie, które zastąpiły Trybunę Wałbrzyską. Od 6 maja przyjąłem nowe wyzwanie – zostałem burmistrzem miasta i gminy Niemcza.
Iga: Dziękuję za rozmowę i za te świetne historie! Fajnie było usłyszeć, jak wyglądała nasza szkoła kiedyś. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś Pan do nas zajrzy i zobaczy, co się zmieniło. Dzięki i do zobaczenia!
14 października w „Piętnastce”: z okazji „50-lecia Szkoły”
Tegoroczny Dzień Edukacji Narodowej w Publicznej Szkole Podstawowej nr 15 miał wyjątkowy charakter – był świętowany przez społeczność szkolną pięćdziesiąty raz. Jubileusz „50-lecia Szkoły” oraz postać patrona Jana Kochanowskiego były motywem przewodnim corocznej Gry Dydaktycznej, która tradycyjnie stanowiła sposób na uczczenie 14 października.
Uczniowie klas najmłodszych spędzili dzień w bajkowym klimacie i magicznej atmosferze. Wcieleni w baśniowe postacie tworzyli własne utwory bajkowe, oglądali baśniowe adaptacje filmowe, śpiewali, tańczyli i rysowali oraz pisali życzenia dla swoich nauczycieli i nauczycielek.
Klasy starsze, podzielone na dwie grupy, zmagały się i rywalizowały w rozwiązywaniu zadań, quizów, zagadek i łamigłówek dotyczących postaci i twórczości Jana Kochanowskiego, pięćdziesięcioletniej historii „Piętnastki” oraz znajomości realiów epoki sprzed półwiecza. Było trochę trudno, było zabawnie, było sentymentalnie. Szczególną uwagę i nostalgiczne nastoje przykuwały i wywoływały te zadanie, które bezpośrednio przenosiły uczestników gry w przeszłość szkoły, kultury, architektury, muzyki i mody.
Klasy IV-V wykazały się wiedzą, umiejętnościami oraz gotowością do wzajemnej pomocy i współpracy, zmagając się z szerokim wachlarzem zadań. Uczennice i uczniowie, podzieleni na drużyny, układali z puzzli portrety Jana Kochanowskiego, rozwiązywali angielsko-polskie zagadki o renesansowym poecie, byli Matematycznymi tropicielami, którzy rozwiązując zadania matematyczne, dochodzili do haseł związanych z patronem szkoły. Nie zabrakło również kilku krzyżówek, do rozwiązania których należało wykazać się znajomością historii szkoły, postaci i twórczości Jana z Czarnolasu. Zadania łączyły również historię i teraźniejszość – w pracowni komputerowej uczestnicy zabawy musieli wykorzystać zdobycze nowoczesnej technologii informacyjnej do „odkopywania” przeszłości. W nieczęsto odwiedzanych zakamarkach strony internetowej „15”, szukali szczegółowych informacji z historii swojej szkoły.
Klasy VI-VIII mogły odbyć wirtualny spacer po Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, usłyszeć przeboje muzyczne z lat 70-tych, 80-tych i trochę późniejszych, zobaczyć eksponaty mody sprzed lat a przy okazji – pozmagać się z zadaniami, zagadkami i quizami, które się z tym wiązały. Przygotowujący zadania nauczyciele i nauczycielki odbyli sentymentalne podróże w przeszłość: zdobyli i wkomponowali w treść zadań hity z historycznych list przebojów, fotografie, na których zostały utrwalone okolice szkoły, dzielnicy i miasta sprzed pięćdziesięciu lat, style ubioru. Nad wszystkim patronowała cyfra „50”: „50 dyscyplin sportowych na 50-lecie”, „50 lat muzyki”.
Nie zabrakło również najserdeczniejszych życzeń dla „Piętnastki” – jedno z zadań polegało na zredagowaniu życzeń z okazji Jubileuszu 50-lecia.
To był wspaniały dzień dla całej szkolnej społeczności: radosne dzieci, uśmiechnięta młodzież, zadowoleni nauczyciele i wszyscy pracownicy szkoły.
Kto czyta książki, żyje podwójnie!
29 września obchodzimy Ogólnopolski Dzień Głośnego Czytania. Święto to zostało ustanowione w 2001 roku z inicjatywy Polskiej Izby Książki, a jego patronką jest Joanna Porazińska, autorka książek dla dzieci. Wszyscy wiemy, że nigdy nie jest za wcześnie, aby rozpocząć przygodę z czytaniem. Wpływa ono na rozwój, wzbogaca słownictwo, pomaga w budowaniu właściwych relacji. Głośne czytanie w naszej szkole odbyło się 3 października, a motywem przewodnim były jej pięćdziesiąte urodziny! W związku z jubileuszem czytaliśmy opowiadanie zamieszczone w czasopiśmie dla dzieci Świerszczyk wydanym dokładnie 50 lat temu – we wrześniu 1974 roku. Wybór tego opowiadania miał szczególny wymiar symboliczny, gdyż przypominał o wydarzeniach z czasu, gdy szkoła dopiero rozpoczynała swoją działalność.
Uczniowie mieli okazję przenieść się w przeszłość, słuchając historii, która łączy pokolenia i jest częścią tradycji literackiej młodych czytelników sprzed pięciu dekad. Cała akcja nie tylko promowała czytelnictwo, ale także pozwoliła uczniom lepiej zrozumieć, jak wyglądało życie szkolne w czasach, gdy ich szkoła stawiała pierwsze kroki. Było to również przypomnienie o roli literatury dziecięcej i czasopism, takich jak „Świerszczyk”, w kształtowaniu wyobraźni i edukacji kolejnych pokoleń.
Zachęcamy do zapoznania się z wyjątkowym numerem „Świerszczyka” z września 1974 roku! Czytając, odkryjecie, jak wyglądała literatura dziecięca w tamtych czasach i jak zmieniała się na przestrzeni lat. To świetna okazja, by połączyć naukę z zabawą i uczcić 50-lecie naszej szkoły!
Wrzesień 2024
Mistrzostwa Szkoły w Piłce Nożnej
Z okazji Dnia Chłopca Samorząd Uczniowski zorganizował wyjątkowe Mistrzostwa Szkoły w Piłce Nożnej. Nawiązywały do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Niemczech z 1974 roku, które były jednym z największych sukcesów polskiej piłki nożnej.
Drużyny uczniów rywalizowały w turnieju, inspirowanym tamtym historycznym mundialem. W atmosferze sportowej rywalizacji i zabawy chłopcy mogli poczuć ducha piłkarskich emocji sprzed lat. Uroczystość miała także wymiar edukacyjny – nawiązując do wydarzeń z 1974 roku, uczniowie przypomnieli sobie o wielkich osiągnięciach polskich piłkarzy oraz o roli sportu w życiu szkolnym.
Polski występ na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w 1974 roku, jest jednym z najbardziej pamiętnych w historii polskiej piłki nożnej. Reprezentacja Polski, prowadzona przez trenera Kazimierza Górskiego, zdobyła trzecie miejsce, co było największym sukcesem Polski na mundialu do tamtej pory.
Polska drużyna zachwyciła cały świat swoją ofensywną grą, a wielu zawodników z tamtej ekipy, takich jak Grzegorz Lato, Kazimierz Deyna czy Jan Tomaszewski, zyskało międzynarodowe uznanie. Grzegorz Lato został królem strzelców turnieju z 7 bramkami.
Kluczowe momenty dla Orłów Górskiego:
- W fazie grupowej Polska pokonała Argentynę (3:2) i Haiti (7:0), a także niespodziewanie wygrała z Włochami (2:1).
- W drugiej fazie grupowej Polska pokonała Szwecję (1:0) i Jugosławię (2:1).
- W decydującym meczu o finał Polska zmierzyła się z RFN i przegrała 0:1 na tzw. „meczu na wodzie”, rozegranym w trudnych warunkach atmosferycznych. Przegrana ta uniemożliwiła Polsce wejście do finału.
- Polska wygrała jednak mecz o trzecie miejsce, pokonując Brazylię 1:0 po bramce Lato.
Rozpoczęcie roku szkolnego 2024/2025: Rok pełen nauki, wyzwań i jubileuszowych wydarzeń
4 września 2024 roku nasza szkoła z radością powitała uczniów na uroczystym rozpoczęciu nowego roku szkolnego. Szczególna atmosfera towarzyszyła tegorocznemu wydarzeniu, ponieważ rok 2024/2025 to dla nas czas wyjątkowy – obchodzimy jubileusz 50-lecia istnienia naszej szkoły.
Przez najbliższe miesiące czeka nas wiele inicjatyw, które mają uczcić ten wyjątkowy jubileusz. W planach są wydarzenia zarówno edukacyjne, jak i artystyczne, które przypomną bogatą historię szkoły, podkreślą jej osiągnięcia i pokażą, jak ważnym miejscem była i jest dla społeczności lokalnej.
Pierwszy dzień szkoły to także czas radości i nowych początków. Na sali gimnastycznej zgromadzili się uczniowie, nauczyciele i rodzice, aby wspólnie powitać nowy rok szkolny. Dyrektor szkoły w swoim przemówieniu podkreślił znaczenie jubileuszu i zapowiedział, że każdy uczeń znajdzie coś dla siebie w bogatym programie wydarzeń.
Jubileusz 50-lecia szkoły to również okazja, by spojrzeć w przyszłość. W tym roku kontynuujemy rozwijanie nowoczesnych metod nauczania, organizację interdyscyplinarnych warsztatów i udział w licznych projektach edukacyjnych. Jesteśmy szkołą, która dba o tradycję, ale jednocześnie otwiera się na nowe wyzwania.
Życzymy wszystkim uczniom, nauczycielom i rodzicom pełnego sukcesów i satysfakcji roku szkolnego! Niech będzie to czas wspaniałych wspomnień, które staną się częścią kolejnych 50 lat naszej szkoły.
staną się częścią kolejnych 50 lat naszej szkoły.